niedziela, 6 października 2013

Zaczęłam ćwiczyć

Dziś się ważyłam. 95,5 kg :(. Kicha. Ale czego się mogłam spodziewać, jak w tygodniu zachciało mi się cukierków i nażarłam się toffi w czekoladzie (mniam). No... super dieta :(  Ha, ha, ha. A teraz zbieram tego konsekwencje. Za grzeszki te małe i te duże zawsze się płaci. Mimo wszystko byłam dzisiaj z siebie dumna. Po kilku miesiącach wreszcie włączyłam płytkę i ćwiczyłam z Chodakowską!!! No!!! Tak, tak. Ja ćwiczyłam!!! Pod koniec myślałam, że płuca wypluję, ale przeszłam cały skalpel II :). Oby tak dalej, to efekty będą - pod warunkiem, że opanuję chęć na słodycze. Myślę, że czasami (rzadko) i odrobinkę można, byle bez przesady. Zobligowałam starszą córcię by pilnowała mnie z tymi ćwiczeniami. Ta mała żyła nigdy nie odpuści. Będzie truła tak długo, aż zacznę ćwiczyć. I dobrze. Liczę na nią. Inaczej będę szukać wymówek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz